Trwa wielki spektakl Miłości
Na scenie świata tego
Ja swoją rolę odgrywam
Chętnie, pomna dlaczego
Wiem, jestem Miłością i patrzę
Na obraz swój w rzeczy każdej
Odczuwam zdumienie i zachwyt
Znajdując się wciąż w innej barwie
Wszystkie postaci są moje
Moim oddechem stworzone
Ja rozpoznaję w nich siebie
I nic już więcej nie robię
Karmi mnie dziś łaska Boga
Prana – Jego manna z nieba
Jaśnieję światłością Słońca
Niczego mi już nie potrzeba
Wystarcza mi błogość w duszy
Spokój w mym sercu i głowie
Ja Jestem wszystkim i niczym
Więc cisza jest dziś moim słowem