Odurzona słodką wonią
Nektaru Miłości
Słucham, jak rozbrzmiewa we mnie
Pieśń Radości
W moim sercu, głowie, brzuchu
To przycicha, potem nagle znów wybucha
Ferią światła, blaskiem słońca, wonią nieba
I powiększa mnie, rozjaśnia, wciąż rozszerza
Tę świadomość, której część tkwi w moim ciele
I oczyszcza, wciąż oczyszcza i rozbiela
Czyni pustkę, choć zawiera w sobie wszystko
Nic już nie mam – jestem niczym
Czyli wszystkim
Myśl odeszła gdzieś
Swobodnie, tak jak przyszła
Nie ma granic – zniknął mur tworzony w myślach
Czas zaniknął, świat rozprysnął się w nicości
Nie ma przeszkód – kiedy w sercu
Miłości się rozgości