Żegnaj mi, żarłoku
Żyłeś długo we mnie
Sprawiając tym sobie przyjemność
A nie mnie
Karmiłam Cię, hojnie
Lat przydługich kilka
A teraz nadeszła
Twa ostatnia chwilka
Rozstaję się oto dziś z tobą na zawsze
Żegnaj, niech po tobie wszelki ślad już zgaśnie
We mnie, w mym sercu, w mych słowach i myślach
By panowała teraz we mnie miłość czysta
Ona niech rozkwita, budzi moc mądrości
Ona niech mnie syci, upaja i gości
W każdym mym spojrzeniu, myśli, słowie, czynie
W każdej ich osnowie, skutku i przyczynie
Z których tkam swe życie coraz bardziej pięknie
Śpiewam, wiersze składam i kocham namiętnie
Żegnaj więc, żarłoku
Nic po tobie we mnie
Bo z tobą mi wcale nie było przyjemnie
Ciężarem mi byłeś, co tłumił energię
I rozpacz mą wzbudzał
Często nadaremnie
Nie ma już żarłoka
Rozpłynął się w nicość
A miejsce jedzenia
Już zajęła Miłość
Miłość wszechobecna, wszechobejmująca
I wszechmocna, wszechwiedząca
Szczęście stwarzająca
Dziękuję Ci, Panie, za tę prawdę Boską
Za świadomość, że złudzeniem były moje troski
Żeś Ty tylko – mocą, światłem świata tego
Że z Tobą i w Tobie nie ma nigdy złego
Życie jest grą tylko światła oraz ciebia
Smutek – cieniem tylko, gdy Cię, światła nie ma