Och te garnki, wy hultaje
Ja już o was nie chcę wcale słyszeć
Bo mi w brzuchu ciężko stale
Ciągle – głodnam, ciągłe żale
Że za dużo, że za często
Że zbyt rzadki, że za gęsto
Że zbyt wcześnie, i w południe
Że zbyt późno, że … no trudno
Nie chcę znać was moje cuda
Wreszcie mi się schudną uda
Ach, już cieszę się, cieniutkam
Szczupłe stopy, brzuszek, udka
Buźka drobna się zrobiła
Odmłodniała, bardziej miła
Och, jak dobrze nie jeść wcale
Żyć miłością – doskonale
I na chwałę Pana pisać wiersze
To jest znacznie, znacznie lepsze
To jest moi mili fucha
A kto chce, ten niech posłucha
I podąża moim śladem
Precz z kolacją! Precz z obiadem!
Bo jedzenie jest Lekarstwem na chorobę
Zwaną głodem!
Tak powiedział nam Pan Sai Baba
Ja pamiętam teraz o tym.