Odnalazłam dziś „siebie” – cień na ekranie umysłu
Bez cienia światła nie widać, więc śnie sen swój dzięki zmysłom
Ograniczyłam siebie, by poznać kim nie jestem
By bawić się wszystkim, co robię i być czym tylko zechcę
Pragnienia snują historię, to ten jest umysłu mego
To sieć swą pajęczą rozciąga, by czynić wciąż coś z niczego
Dopóki sen mnie podnieca, bawię się nim jak zabawką
Aż w końcu znudzi mnie nieco, odbije się pustą czkawką
I zechce odpocząć wtedy, pobyć już w sobie, w ukryciu
Rozpoznam w tym śnie zabawki, zanurzę się w czystym byciu
I zniknie sen „mayą” zwany, który spowszedniał mi nieco
Lecz kiedy za nim zatęsknię, to wrócę, by tworzyć co nieco