Próżne są dzionki, próżne poranki
Bez wiersza, strofy – mojej kochanki
A jakie tęskne są takie dnie
Gdy się do wiersza bardzo, bardzo chcę
Przyjdź do mnie strofo i uciesz mą duszę
Nim ja się z domu gdziekolwiek ruszę
Daj mi swą radość, mądrość i moc
Bym mogła dzielnie znosić swój los
Ten los człowieczy, który dzięki Tobie
Oraz wraz z Tobą mam w swojej pieczy
Ty mnie ostrzegasz, pomagasz, bronisz
I przypominasz stale i chronisz
W te dni beztroskie, miłe, kochane
Które są dla mnie podarkiem Pana
Za który dzięki mu składam wielkie
I wszystko robię dla Niego chętnie
Chętnie ja wstaję o porannej rosie
Chętnie coś robię, kiedy mnie ktoś prosi
Chętnie pracuję, chętnie wszystko badam
Chętnie też kocham, no i wiersze składam
By dobre były wszystkie moje dnie
Abym rosła w siłę i wiedziała, że
Próżne są dzionki, próżne poranki…